Do Mediolanu dotarliśmy z około pół godzinnym opóźnieniem. Przez ostatnie kilkadziesiąt minut towarzyszył nam nieziemski widok, poprzez bezchmurne niebo na Dolomity. Załączam fotki. Moje wrażenie z obserwacji było takie, że pomyślałem sobie, że warto było wybrać taką właśnie trasę dotarcia do miejsca przeznaczenia choćby właśnie z powodu tych widoków. Dodatkowo Maryjan odkrył że LOT serwuje piwko za free co pozwoliło nam utrzymać na wysokim poziomie morale grupy :)
Mediolan przywitał nas piękną bezchmurną pogodą. Znaleźliśmy odprawę tranzytową (koniec języka za przewodnika, skoro wzrok już nie ten...) i odprawiliśmy się na kolejny etap. Przy okazji Włosi pałani ciekawością do mojej osoby poprosili uprzejmie czy nie mogliby zajrzeć do moich butów. Tak więc przewietrzając nieco skarpetki dotarłem wraz z pozostałymi do strefy odlotów w której oczom naszym ukazał się samolot mający przewieźć nas na miejsce do Hong Kongu (o tym w kolejnej części) wraz z kolejką kilkuset Chińczyków co dawało przedsmak Azjii.