Dotarliśmy do Hanoi,zbyt jednak dużo się dzieje, zbyt jest mało czasu i występuje jeszczez kilka powodów, które niestety nie pozwalają mi na bieżące uzupełnianie blogu. Najważniejszy to brak czasu, inny to kiepsko działający internet.Dlatego na razie nie dam rady uzupełniać na bieżąco bloga. Przepraszam.Hanoi zaliczone, to co widzieliśmy, to gdzie spaliśmy opowiemy po powrocie, a to w jakich warunkach tu jedliśmy to zostanie chyba tylko w naszej pamięci :) Podsumowanie - spalić przewodniki po Hanoi.Dziś 16 stycznia wybieramy się na dwudniowy rejs po którymś tam cudzie świata Zatoce Ha Long, jutro o 23 sypialnym pociągiem do Hue, dalej samolotem do Nha Trang gdzie spędzimy 3 dni na niebiańskich plażach (w końcu może bez zwiedzania), potem czymś (nie wiem jeszcze czym) do Sajgonu, następnie już do Kambodży (łodzią) i powrót do Sajgonu. Ichniego Sylwestra (23/24) spędzimy w Sajgonie (mają tu w tym roku aż 4 dni wolne).Tak to mniej więcej wygląda. PozdrawiamPiotr
OK, to mamy chwile (bez polskich znakow bo pisze z kawiarenki internetowej) w oczekiwaniu na taxi ktora zawiezie nas za 15 dolcow 30 km z Hoi An do Da Nang i dalej samolotem do Nha Trang na niebianskie plaze Wietnamu (2 godzinki samolotem za 110 dolcow albo 14 godzin pociagiem za 56 dolcow). Jeszcze dwa slowa o Hanoi - syf, kila i mogila - zobaczyc i nigdy nie wracac. Chcialbym przed oficjalnym opisaniem Hanoi zwazyc slowa wiec tyle pozostawie na teraz. Generalnie chyba Wietnam dzieli sie na Wietnam poludniowy tu gdzie tarz jestesmy i gdzie mozna powiedziec ze w odbiorze europejczyka panuja pochodne zasad ktore mozna zrozumiec i jakos ocenic, i polnocny gdzie chyba rzad Wietnamu zapomnial o istnieniu tej czesci i im bardziej na polnoc tym gorzej. Linia podzialu jest byla linia demarkacyjna. Widac to najlepiej jadac jak my pociagiem. Hanoi polecam ludziom ktorzy w przyszlosci chca odwiedzic Indie bo moze stanowic stopniowe przejscie do szoku indyjskiej ulicy. Generalnie Monika po tym co zobaczyla w Hanoi powiedziala ze do Indii juz nie leci bo nie jest skonsumowac gorszych warunkow ludzkiej egzystencji lokalnych mieszkancow.
Z Hanoi pojechalismy 500 km na poludnie do Hoi am czyli tu gdzie jestesmy teraz. Pociag 500 km jechal 12 godzin. Koszt kuszetki w 4 osobowym przedziale (okazalo sie ze to klasa I pociagu, a my dziwilismy sie dlaczego Niemcy dziadowali w przedzialach 6 osobowych :) - Polacy gora!) to 56 dolcow za osobe! Tanio nie jest i stad w pociagu tylko sami turysci. Pociag z czasow jeszcze wojny z amerykanami wiec poruszamy sie caly czas w klimacie jakiego szukalismy. Tutaj za 40 dolcow za pokoj dwuosobowy mozesz spac w 4 gwiadkowym hotelu z basenem, ale my jedziemy po pokojach za 20 dolcow i to jest dobra granica. W Hoi An wzielismy pokoje za 16 dolcow i niestety... no wiecie jak na filmach z indochin wiatrak, tu zwierzatko, tam zwierzatko, a na scianach grzybek. ale co tam, dwa dni a za to czujemy klimat wietnamu. w Hong Kongu kobicina oddala nam swoje mieszkanie za 700 dolcow hgk (nie pamietam juz ile to bylo ale chyba nie az tak duzo). Hoi An wg tego co napisalem wyzej to inny swiat. Kazimierz nad Wisla ale nad morzem. Super! Tyle ze jesli bedzie tu przyjezdzac wiecej australijczykow (maja teraz wakacje) a nie daj Bog jeszcze polubia to miejsce anglicy to kaplica. Widzac teraz przedsmak tego co moze tu byc za kilka lat to jesli pojda w kult pieniadza daje im najwyzej 5 lat i wtedy faktycznie prawdziwy wietnam zobaczymy juz tylko w Hanoi do ktorego zaden Angol nie pojedzie (zreszta tam "naszych" bylo bardzo malo). ok, dokoncze pozniej bo juz taksowka przyjechala.
pozdrawiamy
piotr i monika